Zaczynamy nowy rok wizytą w Operze a dzieło to operetka ,, Orfeusz w piekle". I tu nas nie zabraknie chociaż czas nieciekawy.
Operetka, w której Offenbach, król gatunku, sparodiował mit o Orfeuszu i Eurydyce, łamiąc dotychczasową tradycję ujęcia tematu. W repertuarze Opery Krakowskiej znajduje się najsłynniejsze z dzieł operowych o wielkim uczuciu Orfeusza do zmarłej żony – „Orfeusz i Eurydyka” Ch. W. Glucka. U Offenbacha małżonkowie są znudzeni sobą, szukając podniet „na boku”, w co ingerują bogowie Olimpu. Tak wywrócony na opak mit posłużył kompozytorowi do żartów z bezkarnego nadużywania władzy, jakiego dopuszczały się elity, wszechobecnej hipokryzji, podwójnej moralności i oszukiwania opinii publicznej. W Paryżu rozległy się krzyki oburzenia na temat profanacji starożytności i zniewagi cesarskiego majestatu, ale inteligentna publiczność bawiła się świetnie. Wkrótce „Orfeusz w piekle” zrobił zawrotną, międzynarodową karierę, bo czyż kpina z rządzących nie jest balsamem na złość i bezradność? I czy nie warto pośmiać się czasem z samych siebie? Muzyka skrzy się humorem, zachwyca pomysłowością, dowcipem. Wśród niezapomnianych fragmentów największy rozgłos zdobył „piekielny galop” z II aktu, zwany kankanem.
Spektakl przygotowuje kierownik muzyczny Opery Tomasz Tokarczyk oraz Włodzimierz Nurkowski, znany z tak udanych realizacji na naszej scenie, jak choćby ostatnie: Gianni Schicchi / Pajace, Turek we Włoszech czy Ariadna na Naxos. Partneruje mu niezmiennie od strony wizualnej scenograf i autorka kostiumów Anna Sekuła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz